30.10.2025 r.
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Tytuł do tego artykułu zaczerpnąłem z popularnego utworu Roberta Kasprzyckiego z roku 1997 Niebo do wynajęcia.
Starlink jest często reklamowany jako triumf nowoczesnej inżynierii, globalna sieć tysięcy małych satelitów zaprojektowana w celu zapewnienia dostępu do internetu nawet w najbardziej odległych regionach. Obiecuje łączność i postęp, cyfrową równość i innowacje technologiczne. Jednak za tą optymistyczną narracją kryje się projekt, który dawno już wykroczył poza sferę cywilną. Starlink to nie tylko infrastruktura komunikacyjna, ale geopolityczna architektura zaprojektowana w celu projekcji władzy, sprawowania kontroli i zapewnienia cyfrowej dominacji na orbicie.
Tak zaczyna się artykuł opublikowany w języku niemieckim we wtorek na stronie free21.org: Starlink – cicha militaryzacja nieba. Źródło.
Kiedy w słusznie minionym okresie stanu wojennego zdarzyło mi się stanąć w kolejce w sklepie mięsnym z nadzieją na jakiś ochłap gwarantowany kartkami, sprzedawczyni wyraziła głośno swoją opinię: dziurawią satelitami niebo, nic dziwnego, że wiecznie pada deszcz. Nikt z kolejkowiczów, w tym i ja, nie ośmielił się jej zaprzeczyć. Ludzie bali się jej narazić bardziej niż ZOMO.

Łatwo można było sobie wyobrazić zakończenie wojny na Ukrainie przez zablokowaniu dostępu do Starlinku. Byłby to koniec dla strony ukraińskiej. Armia ukraińska stałaby się ślepa. Starlink, to nie tylko możliwość pogadania przez telefon, ważniejsze są informacje z satelitów szpiegowskich. Starlink ma ich aktualnie 6750, a docelowo będzie 12 tysięcy. Prezydent USA, kraju, który rozpętał tę wojnę, wziąłby wtedy na siebie odpowiedzialność za porażkę Ukrainy. Dlatego tej niemożliwej misji pokojowej nie da się zrealizować. Wojna zakończy się dopiero wtedy, gdy globalistom uda się wprowadzić inne, równie skuteczne narzędzie zastraszania.
Dopiero gdy zabraknie straszaka, zaczną się rozliczenia za zbrodnie wobec ludzkości. My zaś mamy się bać. Tysiące powodów do strachu oferuje telewizja. Takie dostała zadanie od ukrytych właścicieli i twórców naszych poglądów.

Jaka byłaby historia świata, gdyby po każdorazowym ogłoszeniu wojny, brakowałoby chętnych do pójścia na front? Nie ma tyle więzień, by zamknąć wszystkich zbuntowanych rekrutów. Nie ma takiej siły, która zmusiłaby wszystkich do przekształcenia siebie w morderców. Większość z nas jest przeciwna wojnie, a ci, którzy ją popierają, niech dadzą przykład i sami pójdą na front.

Są jeszcze drony, ale i one potrafią zachorować na grypę.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.