1073. Sekta bezkarności
1073. Sekta bezkarności

1073. Sekta bezkarności

27.09.2025 r.

Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.

Wyobraź sobie, że istnieje sekta, która bezkarnie nawołuje do szerzenia okrutnego zła. Tak czysto teoretycznie, ponieważ nie może przecież istnieć samo zło bez odrobiny dobra. Naturalnie, że nie, ale tego dobra nie znajdziesz w samej sekcie, tylko w ludziach, którzy się przeciwko jej szaleństwu buntują.

Caitlin Johnstone.

Caitlin Johnstone jest finansowaną przez czytelników dziennikarką, eseistką, malarką i poetką mieszkającą w Melbourne w Australii. Pisze wraz ze swoim amerykańskim mężem, Timem Foleyem. Publikowała swoje teksty w wielu miejscach. Pisze o polityce, ekonomii, mediach, feminizmie i naturze świadomości. Jest autorką ilustrowanej książki poetyckiej Woke: A Field Guide For Utopia Preppers. Źródło.

Caitlin Johnstone napisała w niedzielę artykuł właśnie na ten temat. Stworzyła film na YouTube i przedstawiła w nim tę niedorzeczną wizję. Tym razem nie tłumaczyłem tego artykułu, ale przedstawiłem cały polski tekst pod poniższym filmem.

Możecie włączyć polskie napisy lub przeczytać pełny tekst poniżej.

Wyobraź sobie, że istnieje brutalna sekta, która dopuszcza się okrucieństw bezkarnie. Wyobraź sobie, że istnieje brutalny kult, który wykorzystuje pisma starożytnej religii, aby przekonać swoich wyznawców do czynienia zła.

Wyobraź sobie, że ten kult otrzymał własne państwo. Wyobraź sobie, że kult otrzymał karabiny maszynowe, czołgi i samoloty bojowe. Wyobraź sobie, że sekta uzyskała broń jądrową. Wyobraź sobie, że sekta zaczęła dopuszczać się ludobójstwa na rdzennej ludności zamieszkującej obszar, na którym powstało państwo kultu.

Wyobraź sobie, że sekta ma ogromne wpływy w najpotężniejszym państwie na Ziemi, a to potężne państwo broni kultu bez względu na to, co robi. Wyobraź sobie, że sekta oszalała i zaczęła bezlitośnie atakować i najeżdżać okoliczne narody.

Wyobraź sobie, że kult miał tak duży wpływ i poparcie w społeczeństwie zachodnim, że zachodnie rządy i instytucje cenzurowały, uciszały, zwalniały, marginalizowały i deportowały każdego, kto krytykował działania sekty. Wyobraźcie sobie, że zachodnie media darzyły sektę wielkim szacunkiem i przez cały czas przedstawiały jej okrucieństwa jako całkowicie uzasadnione działania obronne, a krytyków sekty jako złośliwych bigotów.

Wyobraźcie sobie, że sekta stawała się coraz bardziej szalona i brutalna, a nikt nie potrafił jej powstrzymać, ponieważ jej działania były wspierane przez gigantyczną zachodnią strukturę władzy.

To byłoby do bani, co? Myślę, że to byłaby chyba najbardziej absurdalna sytuacja, jaką można sobie wyobrazić.

Kult śmierci z bronią jądrową mordujący i masakrujący góry ludzi z całkowitą bezkarnością, wspierany przez najpotężniejszych ludzi na świecie? To byłoby niepojęte szaleństwo.

Gdyby ktoś nakręcił film o czymś takim, przestałabym oglądać w połowie, bo uznałabym go za zbyt niewiarygodny. Pomyślałabym sobie: no dalej, człowieku. Wymyśl bardziej realistyczną fabułę. I wymyśl bardziej wiarygodnego antagonistę; nikt nie jest aż tak zły.

Powiedziałabym sobie: „Daj spokój Hollywood, naprawdę oczekujesz, że zachowam niewiarę, skoro kręcicie film o tych karykaturalnie złych zbrodniarzach, którzy wysadzają szpitale, mordują dziennikarzy, mordują pracowników humanitarnych i celowo mordują głodujących cywilów szukających pożywienia?”. Naprawdę oczekujesz, że uwierzę, że brutalna sekta może zdobyć całą tę władzę i dopuszczać się tych wszystkich złych rzeczy, i to bezkarnie, po prostu ciągle kłamiąc? W końcu ludzie przestaliby wierzyć w ich kłamstwa!

Powiedziałbym sobie: „Ktoś by ich powstrzymał”. Ten film nie tylko ma niewiarygodnych antagonistów, ale też brakuje mu wiarygodnych bohaterów. Zwykła ludzka przyzwoitość zmusiłaby świat do zaprzestania tych wszystkich okrucieństw popełnianych na oczach wszystkich. Gdzie są bohaterowie tej historii?

A potem wybiegłabym z kina, ciesząc się, że jestem poza tym okropnym, fikcyjnym światem, w którym dzieją się takie dziwaczne absurdy.

A potem stałam na parkingu, patrzyłam w niebo i dziękowałem Bogu, że znów jestem w rzeczywistości.

Żydowski świecznik religijny menora, sfotografowany na tle starożytnej kamiennej ściany.

Kiedy w styczniu 2020 roku odwiedziłem Tel Aviv, miałem rzadką okazję gościć w mieszkaniu ortodoksyjnych Żydów. Gospodyni z dumą pokazała mi wiszącą w przedpokoju płaskorzeźbę Trzeciej Świątyni. Nie znając żydowskiej religii, potraktowałem to jako rodzaj przejawu kultu i tradycji żydowskiej, czym rzeczywiście było. Dopiero w tym miesiącu wpadła mi w ręce książka Pawła Lisickiego „Mesjasz i Trzecia Świątynia”.

Można pomyśleć, że przedstawiona wizja, jest jedynie imaginacją, wizją z horroru, który nigdy nie mógłby się naprawdę wydarzyć. Pomyśleć zawsze można, a nawet bezwzględnie trzeba. Do czego gorąco zachęcam tych bardziej leniwych.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.

Dodaj komentarz