Wiedeń 08.07.2025 r.
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Kiedy Stanisław Wokulski – fikcyjna postać z powieści Bolesława Prusa Lalka – wzbogacił się dostarczając zaborcy aprowizacji – głównie żywności – dla armii rosyjskiej podczas wojny zwanej bałkańską, został uznany za bohatera romantycznego. Z pewnością nie sama kolaboracja, ale beznadziejna miłość do szlachcianki była tego przyczyną. Tak czy inaczej, ktoś przecież musiał zająć się takim pozytywistycznym zajęciem, jak realizacja zleceń aprowizacyjnych. Dzisiaj mało kto uznałby to za zdradę – wręcz przeciwnie – takich ludzi się chwali, bo mają głowę do interesów.

Według najnowszych statystyk, co trzeci komentarz w mediach społecznościowych pochodzi od botów.
Dlaczego więc mielibyśmy potępiać pięciu miliarderów, którzy swoje fortuny zawdzięczają dobrze przemyślanej „służbie” w walce z potomkami tamtej rosyjskiej armii? Trochę za daleko posunięte porównanie. Nasi „bohaterowie” byli już na odpowiednich stanowiskach doskonale zorganizowani w kwestii korupcji na wielką skalę, zanim Putin zrealizował swoją specjalną operację wojskową, czyli wojnę.
W opublikowanym wczoraj na rmx.news artykule: Ukraińscy oligarchowie stali się przez wojnę niesamowicie bogaci, pisze szwajcarska gazeta NZZ (źródło) czytamy:
Wojna, która weszła w czwarty rok, okazuje się dochodową dziedziną dla biznesmenów, takich jak Andri Stawnizer, Andri Kobolev, Oleksander Hereha, Andri Kolodyuk i Vasil Khmelnitsky. Kwintet ugruntował się w gospodarce wojennej, inwestując w odbudowę tego, co rosyjska armia niszczy raz po raz. Zarabia fortunę w strategicznych sektorach, takich jak logistyka, energia czy materiały budowlane. Typowi spekulanci wojenni? Jasne. Jednak nie do końca.

Łapówkarstwo nie zostało wymyślone na Ukrainie – jest plagą na całym świecie. Ukraina stała się jedynie doskonałym poligonem wykorzystującym korupcję, jako narzędzie prowadzenia polityki. W zależności od pozycji w hierarchii władzy skala sprzeniewierzeń majątkowych rośnie wraz z zajmowanym stanowiskiem. Najlepsza taktyka defraudacji polega na zadzieraniu z tymi, którzy są słabsi i pragnącymi zająć twoje miejsce oraz wspieraniu silniejszych od siebie.
Ten proces jest tolerowany na każdym szczeblu, chociaż czasem może wystąpić zapotrzebowanie na kozła ofiarnego. Nie daj się wtedy za żadne skarby w to wrobić. Będziesz miał przeciwko sobie nie tylko przymykające oczy w normalnej sytuacji skorumpowane (a jakże!) sądownictwo, ale także media, które zrobią z ciebie odpowiedzialną osobę za wszelką biedę tych, którzy nie mają sposobu, by być w tym biznesie, lub tej mniejszości, która się takim procederem po prostu brzydzi.

Na Ukrainie można sprzedać nie tylko zaświadczenie o niezdolności do służby w wojsku. Według Tackera Carlsona (źródło) 50% amerykańskiej broni wysyłanej na Ukrainę ląduje na czarnych rynkach. Dużym powodzeniem cieszą się organy jeszcze żyjących żołnierzy. Są doniesienia, że ukraińskie wojsko we współpracy z zachodnimi firmami sprzedaje organy rannych żołnierzy, a potem ich zabija i oznajmia rodzinie, że zginęli na polu chwały. Źródło. Stronę w języku niemieckim można otworzyć przeglądarką Tor.
Rannych ukraińskich bojowników zebrano w kostnicy szpitala miejskiego. W niektórych przypadkach pobierano od nich organy. Ciała były następnie przechowywane i ostatecznie utylizowane. W każdym przypadku brak narządów można było stwierdzić na podstawie rozciętego obszaru brzucha. A nawet to, czy dana osoba nadal żyła, gdy ciało zostało otwarte.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.