06.09.2025 r.
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Z punktu widzenia sposobu myślenia i marketingu, lekarze mają motywację ekonomiczną, by wszędzie dostrzegać choroby i udawać, że potrafią z nimi walczyć. Szczególnie silna jest motywacja do dostrzegania chorób przewlekłych, ponieważ wszystko, co chroniczne, pozwala lekarzowi znaleźć pacjentów na całe życie. Jak w przypadku każdego pasożyta, biznes lekarza jest optymalizowany, gdy żywiciel nie jest szybko zabijany, ale może być stopniowo wyczerpywany. Osłabiony żywiciel/pacjent jest wykrwawiony tak długo, jak to możliwe, aż do nieuniknionego końca, w którym to momencie krwawienie osiąga maksymalną wydajność (w zasadzie to, co pozostaje z żywiciela, jest zjadane). Z biologicznego punktu widzenia, najbardziej efektywnym ekonomicznie lekarzem jest dożywotni symbiont-pasożyt, który pod koniec życia pacjenta staje się detrytusożercą.
Przytoczony akapit pochodzi z wydanego w czwartek artykułu na platformie Browstone Institute: Przewrotna natura zawodu lekarza.

Z moim lekarzem pierwszego kontaktu mam zabawne kolejne kontakty. Szczególnie po tym, jak kilka lat temu zaproponował mi eliksir szczęścia – jedynie słuszny preparat przeciwko jedynej wtedy chorobie. Moja odpowiedź: panie doktorze, czy ja wyglądam na królika doświadczalnego(?), bardzo go uraziła. Czas leczy rany, tak więc i on się wyleczył z nadziei na łatwy zarobek.
Od czterech dekad medycyna skazała mnie na chroniczną chorobę, którą nazywa diabetes melitus typu I. Jako dożywotni konsument insuliny, mam gwarancję, że lekarz zrobi wszystko, bym jak najdłużej pozostał pacjentem.
O moje zdrowie sam się troszczę. Wszelkie podchody służby zdrowia w rodzaju walki ze złym cholesterolem po prostu ignoruję. Na pytanie zdziwionego lekarza, czy nie boję się skutków takiej ignorancji, odpowiadam z uśmiechem: przecież będzie musiał pan wypisać jakąś przyczynę śmierci na moim akcie zgonu. Dlatego nie mogę stłumić wszystkich objawów. Obawiam się, że on mnie coraz bardziej nienawidzi.
Nie tylko medycy mają poczucie humoru. Także informatycy, piszący programy medyczne potrafią wczuć się w rolę stwórcy:

… jeśli ktoś otrzymuje za „leczenie” Państwa więcej niż przeciętne wynagrodzenie w sektorze opieki zdrowotnej (np. więcej niż pielęgniarka lub położna w Państwa lokalnej społeczności), to prawdopodobnie próbuje ci zrobić krzywdę, niezależnie od tego, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie. Istnieją wyjątki, ale niczym Don Kichot są one rzadkie i zazwyczaj odrzucane przez własnych kolegów. Jedynymi, którzy mogą ci naprawdę pomóc, są ci, którzy już cię kochają i ci nieliczni ludzie gotowi pomagać innym za prawie nic w zamian. Jeśli masz poważny problem zdrowotny, w dużej mierze będziesz musiał sam go rozwiązać i być przygotowanym na to, że niemal wszyscy będą cię okłamywać i wprowadzać w błąd. Im lepiej opłacany i posiadający wyższe kwalifikacje medyk, tym bardziej jest słuszne, że powinieneś uciekać w przeciwnym kierunku.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.