Wiedeń 04.07.2025 r.
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Powinienem dzisiaj otworzyć szampana. Właśnie piszę tysięczny artykuł o oszustwie na skalę świata. Nie, szampana otworzę dopiero wtedy, gdy uznam, że nie mam potrzeby więcej pisać, ponieważ środki masowego przekazu podjęły wreszcie zadanie, do którego zostały powołane: informowanie, a nie indoktrynację.
Takich jak ja niezależnych blogerów jest tysiące i wcale nie traktuję ich jako konkurencję. Moim celem jest przedstawienie Wam odmiennych od oficjalnie propagowanych sposobów interpretowania rzeczywistości. To od Was zależy, czy przyjmiecie moje artykuły krytycznie – do czego zachęcam – lub zaakceptujecie mój sposób patrzenia na świat. Nie mam licencji na prawdę, mam prawo do wypowiadania się, tak samo, jak każdy z Was.

Kiedy badania naukowe stoją w sprzeczności z naszymi przekonaniami, nauka stoi na przegranej pozycji. Nawet ponad 700 recenzowanych badań (źródło) nie przekona wyznawców teorii o zbawiennym działaniu eliksiru szczęścia dla ludzkości, że są w błędzie. Dlaczego? Ponieważ oni nie mogą się przecież mylić! Podobnie jak niemieckie sądy ferujące wyroki przeciwko lekarzom na podstawie decyzji instytutu RKI – niemiecki odpowiednik Sanepidu – nie przyjmują do wiadomości, że decyzje te nie miały żadnych podstaw naukowych, a jedynie polityczne. Zostało to jednoznacznie udowodnione także przed sądem. Cóż to jednak szkodzi, by sąd odrzucił logiczne argumenty jako bezzasadne.
Cóż z tego, że oskarżony zabił ojca i matkę – ale to przecież nieszczęśliwy sierota! Taki sposób argumentacji – w tym przypadku obrony – o ile wspiera oficjalną wersję, jest uznawany przez wielu sędziów. Także tych sędziów niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe, którzy podtrzymali wyrok wydany w sprawie sędziego z Weimaru, który podczas plandemii wydał z kolei wyrok w obronie dzieci zmuszanych do noszenia na twarzy szmaty – symbolu niewolnictwa.
Kiedy fakty przeczą poglądom władzy – tym gorzej dla faktów. Najlepiej byłoby postawić fakty przed takim zależnym politycznie sądem i oskarżyć o dezinformację. Kogo to zdziwi w czasach, kiedy leczenie chorych przez lekarzy podlega karze? Albo wypuszcza się nożowników z aresztu, by udostępnić miejsce w areszcie dla poważniejszych przestępstw, jak na przykład publikacja satyry działań rządu na mediach społecznościowych.

Jednak nie jest aż tak beznadziejnie, skoro z powodu przetrzymywania Michaela Ballwega – organizatora największych demonstracji przeciwko restrykcjom sanitarnym w Niemczech – przez 9 miesięcy w areszcie pod zarzutem uchylanie się od płacenia podatków, niemiecki Urząd Skarbowy musi zwrócić mu 200 tysięcy euro odszkodowania. Źródło.
To, co dzieje się w Badenii-Wirtembergii, jeszcze kilka lat temu można by uznać za scenariusz z sali sądowej NRD. Jednak to rzeczywistość – w centrum rzekomo liberalnych, demokratycznych Niemiec. Michael Ballweg, założyciel ruchu Querdenken, spędził dziewięć miesięcy w areszcie za rzekome uchylanie się od płacenia podatków. Teraz okazuje się, że to wszystko było zmyślone. Państwo musi mu nawet zwrócić 200 000 euro!

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.